Pracuję nad sobą i NIC – dlaczego? Czy coś jest ze mną nie tak?

Pracuję nad sobą i NIC – dlaczego? Czy coś jest ze mną nie tak?

Często w swojej pracy spotykam się z sytuacją, kiedy nie pomaga w pracy z emocjami ani typowa terapia, ani inne – mniej typowe metody, w których udział zaangażowany jest świadomy umysł.

Pierwszą rzeczą, którą zawsze należy sprawdzić jeśli “nic nie działa” to, czy podczas pracy ze sobą, albo z terapeutą czy trenerem – emocje nazywane są “po imieniu”.
Co to znaczy? Zauważyłam, że ludzie skarżący się na brak poprawy w kwestii emocji, tak naprawdę nie zajmują się wcale emocjami… Zdarza się to również terapeutom i trenerom, którzy chcą pomóc swoim klientom, żeby poczuli się lepiej. Zamiast nazw emocji, posługują się oni interpretacjami stanów emocjonalnych z poziomu umysłu.
Jak to rozumieć?

Bo mamy trzy mózgi zamiast jednego :)

Osoby, które mnie znają, wiedzą, jak często wspominam o tym, że jesteśmy posiadaczami tak naprawdę 3 mózgów, a nie jednego. Precyzyjniej – mamy jeden mózg, ale podzielony na 3 różne rodzaje tkanek, które (w dużym uproszczeniu oczywiście) odpowiadają za 3 różne obszary naszego funkcjonowania.
Mamy więc mózg gadzi, ssaczy i korę nową. Ten pierwszy najmocniej powiązany jest z ciałem i działaniem, ten drugi z emocjami i czuciem, a ten trzeci z myśleniem.

Chodzi mi ostatnio po głowie taka koncepcja – a zaznaczam, że żaden ze mnie naukowiec, ale za to mam w swojej pracy (z klientami i z sobą samą) okazję prowadzenia przeróżnych obserwacji – że generalnie nasz gadzi mózg (ten od ciała i działania) “obsługuje” lęki, a mózg ssaczy smutek i złość.

Przypomnę przy okazji, że mamy 3 podstawowe grupy emocji : złość, smutek i lęk – przy czym ta ostatnia grupa jest dość rozbudowana, bo do grupy lęków przynależy wstyd, poczucie winy, zazdrość, wstręt czy bezsilność. Więcej na ten temat wspominałam we wpisie “Miłość jest dla odważnych – nauka języka emocji”

No dobrze, ale wróćmy do tego, czym się różni interpretacja od emocji.

Jeśli mówisz – czuję się: lekceważona, zdradzona, odtrącona, zignorowana, porzucona, odrzucona, gorsza, poniżona, niezaakceptowana, osądzona – to nie są emocje!
To są interpretacje, pochodzące z umysłu.
Jaką emocję czujesz w związku z tym, że interpretujesz sytuację jako odrzucenie czy ignorowanie Cię?
Jaką emocję czujesz w związku z tym, że przeżywasz daną sytuację jako odtrącenie, albo, że ktoś Ci daje do zrozumienia, że jesteś gorsza?

No właśnie. I tu zwykle zaczynają się “schody”, bo większość ludzi w pierwszej chwili nie ma pojęcia CO CZUJE.
Tak przywykła do posługiwania się “protezami” umysłu, że nie wie, co naprawdę czuje i nie umie nazwać swoich emocji.
Dlaczego więc wolimy interpretować, zamiast nazywać emocje “po imieniu”? Może po prostu wstydzimy się swoich lęków, złości i smutków?
Może nie lubimy czuć się bezbronni i wrażliwi?

No więc – jaka to melodia? Czy też emocja? ;)

I nie musi być to jedna emocja. Zwykle ludzie w pierwszym odruchu mówią, że smutek, potem przyznają się do złości (ale tylko troszkę ;)), a najtrudniej im się przyznać do wstydu, lęku “że nikt ich już nigdy nie pokocha” czy bezsilności.
Kiedy nazywamy emocje “po imieniu” zwykle dzieją się dwie rzeczy – zaczynamy je odczuwać lepiej, ale też – co ważniejsze – część tych emocji nas “puszcza”.
Jeśli jednak spędziliśmy większość swojego życia na interpretowaniu “z głowy”, zamiast mówić o emocjach “z ciała”, to może to zająć trochę czasu, zanim nauczymy się prawidłowo rozpoznawać swoje stany emocjonalne.

Dlaczego interpretacje nie przynoszą nam ulgi? To proste – ponieważ odnoszą się do nie tej części mózgu, która jest odpowiedzialna za emocje. Interpretacja – mimo, że TEORETYCZNIE opisuje nasz stan emocjonalny – jest wytworem mózgu myślącego czyli kory nowej.
Jeśli więc chcesz być w kontakcie emocjonalnym ze sobą, musisz rozmawiać ze sobą językiem emocji, a nie interpretacji.

Dlatego właśnie, są takie osoby, które chodzą do psychologa, na terapię, albo pracują same ze sobą i nie odczuwają ulgi emocjonalnej – ponieważ tak naprawdę – nie zajmują się emocjami.

Dla przypomnienia, wrzucam nagranie z webinaru, w którym opowiadam po co nam emocje i jaką pełnią funkcję :)

Zachęcam też, do zapoznania się z tabelką, w której są wyszczególnione emocje i przypisane do nich informacje – TUTAJ.

W kolejnym wpisie dzielę się metodami, którymi można “wyciągać” z ciała emocje, z którymi w ogóle “nie mamy” świadomie kontaktu :)

4 thoughts on “Pracuję nad sobą i NIC – dlaczego? Czy coś jest ze mną nie tak?”

  1. Super artykul!Jeszcze nigdy do tej pory nie spotkalam sie z taka interpretacja przezywania emocji-jest to bardzo ciekawe podeiscie do tego tematu i zarazem bardzo trafne!DZIEKUJE i pozdrawiam

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *